¤ M'era Luna - 12-13.08.2006, Hildesheim ¤

Tegoroczna M'era Luna zacze³a siê od zapowiedzi deszczu w telewizji. Zapowiedzi meteorologów okaza³y siê na szczê¶cie b³êdne i oby³o siê bez deszczu, co na festiwalach odbywaj±cych siê na otwartym powietrzu jest nies³ychanym plusem. Przed koncertami postanowi³em siê przej¶æ po stoiskach z dobrami materialnymi, gdzie w porównaniu z poprzednimi latami by³o parê zmian: mniej stanowisk z p³ytami (szczególnie mi zabrak³o stanowiska wytwórni Hands), mniej wiêcej tyle samo co zawsze stanowisk z ciuchami, ksi±¿kami i innymi bajerami / duperelami, trochê wiêcej punktów tatua¿u (z 3, tatua¿owym hitem sezonu by³o logo Terminal Choice, z jaki¶ niewyja¶nionych powodów), i chyba trochê wiêcej punktów w których mo¿na by³o sobie przek³uæ to - i owo. Nowo¶ci±, stosunkowo popularn±, by³o stoisko sprzedaj±ce mundury wojskowe (paradne). Widaæ by³o te¿ spadek popularno¶ci XtraX'u, do którego ju¿ nie by³o kolejek, przywodz±ce na my¶l oczekiwanie a¿ o 6 nad ranem otworz± piekarnie 18 lat temu. ;)

Punktualnie prawie co do minuty, jak to ju¿ bywa na M'era Lunie, zacz±³ siê koncert Sono. Nie zna³em ich wcze¶niej, ale zagrali ca³kiem sympatyczne po³±czenie gitar i elektroniki, gromadz±c pod scen± kilka osób wiêcej ni¿ normalnie siê udaje pierwszym koncertom. Sono skoñczy³o, a na scenie hangarowej zaczêli graæ Lluther. Od oceny siê powstrzymam, bo klimaty new (czy nu, czy jak to teraz siê pisze) metalowe zupe³nie mnie nie potrafi± przekonaæ. Chocia¿ kapela nie twierdzi³a, ¿e gra owy gatunek muzyki, nieodparcie mi siê z nim kojarzy³a. Wiêc spacerek pod g³ówn± scenê, i wystêp Northern Lite. Panowie graj± elektronikê, mocno tandetn±, dyskotekow± wpadaj±c± uchem lewym, wypadaj±c± prawym. Ale trzeba przyznaæ, ¿e o niebo lepsz± ni¿ ich nastêpcy na g³ównej scenie, Gothminister. Panowie s± mroczni. S± tak mroczni, ¿e w nazwie zespo³u maj± Goth. Aby by³o mroczniej, pochodz± z Norwegii. I to wszystko by nie by³o jeszcze takie z³e, gdyby przynajmniej nagrywali co¶ co mi siê podoba, ale - niestety - nie. Tak wiêc spacerek - scena hangarowa. Midnattsol, tej kapeli nie zna³em - graj± co¶ miêdzy gotykiem a metalem, czterech panów i dwie panie. I tak jak nie jestem fanem goth metalu na p³ytach to zagrali bardzo mi³o i sympatycznie. Nie mogê o koncercie te¿ powiedzieæ nic szczególnego, ale wspominam mile. Po¼niej na scene wesz³a m³odzie¿ z Dope Stars Inc. Ciekawy trend, bo niewiele po¼niej na scenie pojawi³a siê kapela podobna pod wieloma innymi wzglêdami - Deathstars. Z tego co wiem istnieje jeszcze parê kapel z ró¿nymi po³±czeniami "death", "star", "dope", "inc.", wszystkie zainspirowane twórczo¶ci± Marilyn Manson'a i bêd±cymi, za przeproszeniem, dziewi±t± wod± po Mansonie. To by³a pierwsza czê¶æ dnia, która w³a¶ciwie ograniczy³a siê do poznawiania ró¿nych nieznanych mi wcze¶cniej rzeczy, czasami kiepskich a czasami ca³kiem mi³ych dla ducha.

Pó¼niej przysz³a kolej na kapele, które ju¿ znam. Za Mesh'em z p³yt nie przepadam, ale nigdy nie widzia³em ich koncertu, który by mi siê nie spodoba³. Mi³o, dobrze zagrane, przywodz±ce na my¶l Depeche Mode. Pó¼niej na scene wyszli weseli kombatanci z Funker Vogt, do których muzyki czujê s³abo¶æ niesamowit±. Zaczêli od Navigator, zagrali te¿ Killing Fields, Killing Ground, a nawet Tragic Hero, i parê innych kawa³ków, po których panowie rozrzucili w¶ród fanów kilkana¶cie koszulek ze sceny i zniknêli, prawdopodbnie wracaj±c na najbli¿szy stacjonuj±cy lotniskowiec. Szkoda, ¿e nie grali d³u¿ej i niestety, ¿e nag³o¶nienie przez wiêkszo¶æ dnia nawala³o. I teraz, mo¿e wstyd siê przyznaæ, ale nie znam twórczo¶ci Die Krupps. Wiêc nie bêdê siê rozpisywa³ za d³ugo, ale koncert by³ naprawdê ciekawy, a fani Kruppsów uznali go za niez³y, choæ bez wybitnych zachwytów. Pó¼niej by³a d³uga przerwa (czyli Blutengel - nie trawiê tego, ale z tego co widzia³em to fanom siê bardzo podoba³o). I pora na wielk± niewiadom±, czyli Front Line Assembly. Niestety, wiele osób pamiêta³o koncert sprzed czterech lat na Wave Gotik Treffen, kiedy to rzekomo (i raczej ca³kiem oczywi¶cie s±dz±c po zdjêciach) na scenie zamiast Leeba pojawi³ siê sobowtór. W tym roku sytuacja mia³a siê du¿o lepiej: wyszed³ Leeb, od razu siê przyzna³ ¿e tym razem to prawdziwy on, i zacz±³ siê koncert. Kilka kawa³ków z nowej p³yty (niestety tytu³ów nie pomnê, za s³abo j± jeszcze znam), dwa kawa³ki z Millenium (Reclamation i Vigilante), co¶ starszego (cholera, czy to by³ Blade czy Iceolate?) - co ogólnie da³o bardzo fajny koncert.

Pó¼niej na scenie zaj±³ miejsce Nitzer Ebb. Douglas, Bon... I jaka¶ pani za bêbnami. Na pocz±tku sprawia³a wra¿enie "elementu estetycznego", ale co by nie gadaæ, w bêbny waliæ równiutko potrafi. (Dla zainteresowanych: pani siê nazywa Kourtney Klein, gra³a te¿ w Combichriscie). W ka¿dym razie Nitzer nie zawiód³ - zagra³, moim zdaniem, najlepszy koncert na tegorocznej M'era Lunie. Poza niewielkimi problemami z d¼wiêkiem (w porównaniu z innymi koncertami) by³o wy¶mienicie. By³ oczywi¶cie Join in the Chant, bo jak¿eby inaczej. By³ Lightning Man, by³o Getting Closer, tak samo jak i Godhead, Fun to be Had, czy Let your Body Learn. Innymi s³owy, pojechali po hitach, ruszyli publiczno¶æ (która nie bardzo chcia³a siê ruszaæ wcze¶niej, mo¿e poza drobnymi wyj±tkami typu Funker), i zagrali kapitalny koncert. Po Nitzerze przysz³a kolej na gwiazdy wieczoru: Legendê, jak± jest Bauhaus. Koncert zaczeli typowo - od Double Dare. Wcze¶niej w ¿yciu widzia³em Bauhaus tylko dziêki dobrodziejstwu jakim by³y koncerty na wideo. I to co zobaczy³em na M'Era Lunie nie ró¿ni³o siê za bardzo od tego co ju¿ kiedy¶ widzia³em. By³o fajnie, ale zabrak³o tego "czego¶". Mo¿e to wina tego, ¿e to by³ festiwal a nie koncert samego Bauhausu? Nie wiem. Wiem, ¿e nag³o¶nienie by³o tragiczne przez pierwsz± czê¶æ koncertu, pó¿niej siê drastycznie poprawi³o i by³o tylko z³e. Do tego stopnia ¿e by³y dwa kawa³ki, których rozpoznaniue graniczy³o z cudem. Ale inne zabrzmia³y lepiej. Tak wiêc, poza singlowymi She's in Parties, In the Flat Field, Dark Entries czy te¿ ogranego do bólu Bela Lugosi is Dead (nie lubie tego kawa³ka, przejad³ mi siê dawno temu) mo¿na te¿ by³o us³yszeæ bardzo mi³e Kick in The Eye (lubie ten bas!), genialny God in an Alcove czy moje ukochane Stigmata Martyr. By³ te¿ cover Dead Can Dance Severance. G³os Murphey'a robi³ piorunuj±ce wra¿enie, nawet mimo k³opotów z nag³o¶nieniem. Koncert by³ te¿ dobrze zagrany, ale k³opot le¿a³ gdzie indziej - patrz±c na scene mia³em nieodparte wra¿enie, ¿e panowie odstawiaj± kolejny koncert z trasy, znudzeni tym co robi± (wie¶æ gminna niesie, ¿e bardziej znudzeni s± sob± nawzajem), nie bêd±cy w stanie wytworzyæ jakiegokolwiek klimatu, a nawet nie staraj±c siê. Koncert skoñczyli dobre kilka minut przed planem, i ku zaskoczeniu wszystkich - nie by³o bisu. I tak siê zakoñczy³ pierwszy dzieñ festiwalu: ponad dwadzie¶cia tysiêcy osób mówi±cy jednym wydechem powietrza, z nutk± niedowierzenia: "Ohne Zugabe??".

Drugi dzieñ by³ cudownie bezstresowy. Spokojnie uda³em siê pod scenê aby zobaczyæ jak sobie radê daje Mona Mur, sk±din±d nasza rodaczka. Niestety, d¼wiêkowiec jeszcze spa³, wiêc uda³em siê gdzie¶ hen daleko, bo s³uch mi jeszcze mi³y. Solitary Experiments nie by³o w stanie mnie zainteresowaæ, wiêc poczeka³em sobie spokojnie na XPQ-21, które ma parê niez³ych kawa³ków. Niestety, image maj± dosyæ mier¿±cy, co jest skutkiem ubocznym ogl±dania Mechanicznej Pomarañczy Kubricka non stop przez parê lat. Na scenie pan pokazuje jaki jest niezadowolony z publiczno¶ci, pod³ubie sobie w uszach, pod³ubie w spodniach, przystawi jaki¶ pod³u¿ny przedmiot do krocza... I tak do znudzenia. Muzycznie za to ca³kiem nie¼le, poza faktem, ¿e gitary mi do ich twórczo¶ci nijak nie pasuj±. G³ówna scena. Clan of Xymox. Smutne piosenki z najnowszych p³yt, Ronny jest te¿ smutny i siê ¿ali wszystkim ze sceny ¿e mu ka¿± graæ tak wcze¶nie, ¿e kiedy¶ by³ headlinerem, ¿e to taki wa¿ny zespó³. Na szczê¶cie s± plusy i to takie które mi wystarczaj± aby siê podoba³o: Jasmine and Rose i A Day. Spacerek, hangar. Soman. Wchodzê i nie wiem co powiedzieæ. Jeden facet za laptopem (macintosh), dwie panie tañcz±, facet mach± rêk± w powietrzu niczym remizowy DJ. ¯enada, my¶lê sobie. Piêæ minut pó¼niej, podobnie jak ca³a sala, tañczê. 10 minut pó¼niej nie chce aby siê koñczy³o, bo jest fajnie i bêdzie jak czas spêdziæ do chwili kiedy Ministry wyjdzie na scenê g³ówn±. Pierwsze wra¿enia bywaj± bardzo mylne, i okaza³o siê ¿e Soman live jest bardzo mi³ym sposobem ruszenia siê do dobrego beatu.

Spetznaz. £adnie. Ale dzieñ wcze¶niej gra³ Nitzer Ebb, wiêc nie rusza mnie ten koncert tak jak móg³by, czego zreszt± nie ¿a³ujê. W ka¿dym razie przyzwoicie zagrane. Rotersand jak Rotersand: s± najwa¿niejsze utwory, jest pozytywnie, jest do czego poskakaæ, jest czego pos³uchaæ. Od jakiego¶ czasu ciekawi³o mnie jak wypadnie Apoptygma. Czy zagra 1-2 utwory ze starszych p³yt, a reszta z ich najnowszych? Czy bêd± na scenie wygladali jak jakie¶ Tokio Hotel czy inna kapela dla ponurych dwunastolatków i latek? Wiêc, by³o tak: wygl±dali jak kapela Emo, zw³aszcza Stefan. Ale zaczêli od Starsign, wiêc siê bardzo szybko wypo¶rodkowa³o. Dwa kawa³ki z nowszych p³yt (You Keep me from Falling apaer i co¶ jeszcze), po czym Stefan siê spyta³ ze sceny "Any oldschool Apop fans?" Odpowiedz by³a oczywista, podobnie jak pó¼niejszy repertuar: Deep Red, Love Never Dies, Burning Heretic. By³y tez nowsze rzeczy: Unicorn (bardzo lubiê), Until the End of the World (daje radê) i Shine On (pope³niam niniejszym Faux Pas i stwierdzam, ¿e lubiê ich wersje :> ). Ciekawostk± by³a ¿ywa perkusja na scenie. Wiem, ¿e maj± ¿yw± perkusjê od jakiego¶ czasu, ale ci±gle wydaje mi siê to mocno egzotyczne.

Mniej wiêcej w "miêdzyczasie" w hangarze gra³ Terminal Choice, czyli fani Blutengela i Christophera Pohla byli wniebowziêci do takiego stopnia, ¿e sporo osób (mo¿e jakis fanclub?) przyodzia³o koszulki z napisem "Terminal Choice: Welcome back to M'Era Luna", czy co¶ w ten deseñ. T³umy wal±ce na ten koncert mnie nieco dziwi³y, bo talent pana Pohla uznajê za w±tpliwy, jednak prawda jest taka, ¿e o gustach siê nie dyskutuje, tak wiêc dla wielbicieli TC dodam, ¿e fani byli bardzo zadowoleni z koncertu.

No i to na co czeka³em: Ministry. Kapela, której s³ucham od ³adnych paru lat, do tego taka której nie s±dzi³em ¿e zobaczê kiedykolwiek na ¿ywo. A tu taka niespodzianka. To co siê dzia³o na scenie trudno opisaæ, ale by³ to muzyczny ekwiwalent stada s³oni na walcach drogowych. Ciê¿ko i ostro, nie ma przebacz. Zaczê³o siê od Psalm 69, podczas którego wujek Al pojawi³ siê na scenie (w odró¿nieniu od reszty zespo³u facet siê u¶miecha³ przez ca³y koncert - reszta zespo³u nie lubi³a publiczno¶ci, ale w odró¿nieniu od XPQ-21 im wolno :> ) po czym zaczê³y lecieæ kawa³ki z nowej p³yty: by³ Senor Pelligro, by³ Rio Grande Blood, by³o No W, Waiting, po czym Al doszed³ do wniosku, ¿e stare kawa³ki te¿ powinien zagraæ, tak wiêc by³o NWO, Just One Fix, Thieves. Mo¿e by³o co¶ jeszcze, ale nie zanotowa³em, w ka¿dym razie zeszli ze sceny, wrócili po chwili i zagrali jeden z moich ulubionych kawa³ków Ministry - So What. Trudno opisaæ wra¿enia po tym koncercie. Panowie s± z Teksasu, co widaæ po czaszkach byd³a na ca³ej scenie: na bêbnach, na mikrofonach, etc. No i po kapeluszach kowbojskich. Ostro, szybko, bez chwili wytchnienia: jeden kawa³ek zaczyna siê w³a¶ciwie po nastêpnym, jest intensywnie do tego stopnia, ze pod koniec koncertu trzeba by³o sobie trochê odej¶æ, gdzie¶ usi±¶æ, odpocz±æ. No i zastanowiæ siê sk±d u wujka Ala taka energia:-)
Po Ministry mia³o graæ jeszcze In Extremo, ASP i Within Temptation, jednak po takiej dawce energii, powa¿nie w±tpi³em aby cokolwiek mi sie jeszcze dzisiaj by³o w stanie spodobaæ, tak wiêc skoñczy³a siê dla mnie bardzo udana (trzeba przyznaæ, jak zwykle) M'Era Luna 2006. Wieæ teraz trzeba miêæ nadzieje na dobry sk³ad za rok i powtórzyæ wyprawê.

-- M.Alexander [24 sierpnia 2006]



ostatnie relacje autora:
M'era Luna - 13-14.08.2005, Hildesheim. -- [16 sierpnia 2005]
M'era Luna - 07-08.08.2004, Hildesheim -- [10 sierpnia 2004]
12. Wave-Gotik-Treffen - 06-09.06.2003, Lipsk -- [30 czerwca 2003]
Black Celebration 5 - 29-30.06.2002, Gdañsk, Tutenchamon & Parlament -- [3 lipca 2002]

powrót do relacji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.011 s.