¤ Shellac - 04.05.2008, Wroc³aw, klub WZ ¤

Koncert Shellaca rozpocz±³ siê oko³o godziny 21. Je¿eli chodzi o supportuj±cy amerykanów ALLROH, nie dane mi by³o zobaczyæ nic wiêcej oprócz pleców muzyków schodz±cych ze sceny. Szkoda. Chyba. Za to korzystaj±c z chwili rozlu¼nienia zaj±³em miejsce stosowne dla krytyka. 20-30 minut instalacji sprzêtu przy d¼wiêkach Toola i w koñcu gwiazda wzesz³a. Tutaj pierwsza konsternacja. O ile wielkim fanem ni grupy ni Stefana A. nie jestem to tego ostatniego kojarzê do¶æ dobrze z ró¿nych fotek. Nie mniej o tym, ¿e to faktycznie Shellac przekona³y mnie postaci basisty i w szczególno¶ci d³ugiego, chudego i wymiêtgo perkusisty. Dopiero kilka kawa³ków upewni³o mnie, ¿e z charakterystycznie zamontowan± wokó³ pasa, odrapan± gitar± (patrz foto obok skradzione z wiki) pogrywa kto¶ wiêcej ni¼li sobowtór Albiniego i to znacznie m³odszy od orygina³u. Có¿, te uprzedzenia... Na podstawie skrawków wypowiedzi i fotek mia³em wyobra¿enie, ¿e ten sk±din±d znakomity muzyk i producent (niekoniecznie tek¶ciarz) to arogancki typek nie stroni±cy od gwiazdorstwa. Tymczasem, oprócz poczucia humoru (ca³ej trójki zreszt±), wszystko w tej postaci pozytywnie mnie zaskoczy³o. Przede wszystkim jednak ujê³o mnie wra¿enie naturalno¶ci i skromno¶ci.


Co do brzmienia to owszem by³o ono potê¿ne ale prezentowa³o jako¶æ, która powinna byæ standardem takiej muzyki. Na pocz±tku nawet czu³em siê jak ¶wiadek hardcorowego ³omotu co z moich ust jest nie lada zarzutem. Pó¼niej albo brzmienie 'spankowia³o' i 'znoisowia³o' albo siê uodporni³em. Gorzej by³o z wokalem - pró¿no w nim szukaæ tej hardo¶æ znanej z p³yt. Ca³y zespó³ zreszt± by³ do¶æ apatyczny, przynajmniej do czasu bodaj¿e czwartego "Copper" - jednego z trzech numerów, na który czeka³em czego raczej nie mogê powiedzieæ o reszcie widowni. Potem polecia³ nieznany mi numer, ba mo¿e nawet dwa p³ynnie sklejone s±dz±c po do¶æ skrajnych motywach, które zapamiêta³em. To by³o te¿ moje odkrycie wieczoru. Mimo przeszukania stevealbinilyrics.tripod.com nadal bezimienne. Je¿eli kto¶ to czyta i potrafi mi pomóc to proszê o maila. W ka¿dym razie zespó³ wydawa³ siê zdecydowanie obudziæ. Chwilê potem zabrzmia³ najwiêkszy hit - "Dog and Pony Show". I to zabrzmia³, z wyj±tkiem wokalu, naprawdê tak jak powininien. Niestety trzech ¿yczeñ mi nie spe³nili bo "The Guy Who Invented Fire" siê nie doczeka³em. Dalej by³o ci±gle energicznie, nawet interaktywnie kiedy basista w chwilach przerwy zagadywa³ nabuzowan± gawied¼. I tak polecia³o kolejnych kilka kawa³ków, zacz±³em siê trochê nudziæ a¿ nasta³ kilkunastominutowy improwizowany(?) numer, w którym Albini powtarza³ "This is my farewell transmission..." co wzi±³em sobie do serca. Niepotrzebnie bo po tym panowie zagrali od razu "Prayer to God". I trzy bisowe kawa³ki, jak dla mnie bez rewelacji. Nie by³ to klasyczny bis bo rozmowny basowy sam go zawczasu zapowiedzia³ zaznaczaj±c, ¿e nie bêdzie gierek w stylu ludzie wo³aj±, a zespó³ oci±gaj±c siê wychodzi. Bez kokieterii za to szczerze. Ponadto grupa obieca³a zostaæ na scenie aby porozmawiaæ z publik± rozdaj±c koszulki i p³yty zachwalanej przez nich grupy ALLROH. I ten mi³y akcent zakoñczy³ koncert. Prawdopodobnie bo nim wybrzmia³y ostatnie d¼wiêki ja ju¿ by³em na zewn±trz.


I có¿ tu dodaæ. Nie rozczarowa³em siê ale nie mia³em te¿ wielkich oczekiwañ. Nic siê nie zmieni³o w moim stosunku do Shellaca tylko Steven zyska³ w moich oczach jako sympatyczny cz³owiek. Swój obowi±zek wobec noisu spe³ni³em. A Ty?

-- Truston [8 maja 2008]

powrót do relacji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.008 s.