1. Cambodia, 2. Bend & Break, 3. Who's Gonna Ride Your Wild Horses, 4. A Strange Day, 5. Coma White, 6. Fade to Black, 7. Shine On, 8. The Damned Don't Cry, 9. All Tomorrow's Parties, 10. Electricity, 11. Ohm Sweet Ohm, 12. Bizarre Love Triangle, 13. All Tomorrow's Parties (original) / Nothing Else Matters
Zanim oddamy siê rakietowym uciechom Stephana i jego dru¿yny, sugerowa³bym przypomnieæ sobie, a w³a¶ciwie poznaæ od nowa, pewien przegapiony kr±¿ek Apoptysi, który ukaza³ siê trochê tak po cichu, jakby tylnym wej¶ciem, byæ mo¿e ze wzglêdu na paskudn± ok³adkê, a byæ mo¿e przez swoj± odtwórcz± zawarto¶æ. "Sonic Diary" to zbiór coverów klasycznych songów jakie ekipa Apoptygmy pope³ni³a przez lata tu i ówdzie, lecz nieodmiennie z nale¿n± sobie nieskrêpowan± rado¶ci± twórcz±. Mo¿na zarzuciæ Stephanowi parcie na szk³o i dziwny skrêt w stronê wypadkowej Placebo i Tokio Hotel, mo¿na pytaæ o sens istnienia coverów jako takich i jechania na cudzej twórczo¶ci; nie mo¿na jednak zaprzeczyæ jednemu - Apoptygma Berzerk, choæby graj±c cudzy stuff w ciuchach i fryzurach zgodnych z mod± emo, nadal pozostaje lepsza ni¿ wiele jej rówiesnych, 'oryginalnych' zespo³ów synth-popowych jakie zalêg³y siê w zakamarkach internetu i sceny tzw. niezale¿nej. Dzieje siê tak dlatego, ¿e Stephan coveruj±c swoje ulubione zespo³y i kawa³ki dodaje do nich bardzo du¿o pierwiastku w³asnego. Dobry cover to taki, który wzbudza sympatiê jako niezale¿ny twór, nawet je¶li (a mo¿e przede wszystkim) orygina³ nie nale¿y do lubianych przez s³uchaj±cego hiciorów. I tak te¿ dzieje siê na tym zbiorze - pomimo i¿ U2 czy Metallica stanowi± u mnie synonimy popularnego koszmaru, to w³a¶nie ich numery, w wykonaniu Stephana i zespo³u, stanowi± tu najbardziej rajcuj±ce miêso z now± si³± i elektroniczno-popowym wyrazem. Dok³adaj±c do tego conajmniej solidne argumenty w postaci The Cure, New Order, Kraftwerk czy OMD, a tak¿e najwiêksze niespodzianki takie jak The House of Love, wówczas rado¶æ z przebywania w¶ród niebieskich ¶wiate³ bêdzie najwiêksza. Magia Apoptygmy polega na czasowym zawieszeniu wysmakowania i obycia - to czas d¼wiêków cia³a, kinetycznych kawa³ków wype³nionych bulgotem syntezatorów i szarpaniny gitar, a przede wszystkim m³odzieñczym g³osem go¶cia który obj±³ muzykê za swoj± drogê ¿ycia i tego siê trzyma, nawet je¶li grupa ciotek i wujów wyra¿a siê o nim ujemnie. Rado¶æ Stephana z wykonywanego zawodu jest zara¼liwa, i nawet je¶li chwilami tandetna - nie daje mi spokoju kolejny ju¿ dzieñ. Warto, na zak±skê.
PS. bonusowy dysk z remiksami mo¿na spokojnie omin±æ, coby nie psuæ sobie smaku po zawarto¶ci w³a¶ciwej.