¤ Down in June - Covers... Death in June ¤



Nerus
2008

Ocena:
1.5

1. Heilige Liebe!, 2. The Enemy Within, 3. Fall Apart, 4. But, What Ends When the Symbols Shatter?, 5. Hollows of Devotion, 6. Heaven Street, 7. Little Black Angel, 8. The Grass Is Always Browner, 9. Fields Of Rape, 10. Little Blue Butterfly, 11. Frost Flowers, 12. He's Disabled, 13. Kameradschaft, 14. To Drown a Rose in White...


Cover-bandy przez ostatnie lata sta³y siê coraz lepiej zauwa¿alne. Ba, niektóre ju¿ od jakiego¶ czasu ¿yj± w³asnym ¿yciem, od kiedy orygina³y udaj± siê na emeryturê lub prosto do krainy wiecznych ³owów, a budowanie podwalin w³asnej renomy za pomoc± cudzej pracy czynione bez pardonu nie jest ju¿ niczym nadzwyczajnym. Ale kto by pomy¶la³, ¿e dotyczy to tak¿e Death in June, projektu który mo¿na pos±dzaæ o wiele, ale ¿eby o oficjalny cover-band? Byæ mo¿e da siê to wyt³umaczyæ poczuciem humoru Douglasa P., potrzeb± przekazania pa³eczki, albo po prostu zapachem pieniêdzy, ale to prawda - Down in June wydawszy siê w Nerusie zostali oficjalnie namaszczeni przez Douglasa do ¶piewania jego westchnieñ, cieni, i ³ez. I trzeba im to oddaæ - parê kawa³ków naprawdê na tym zyskuje, np. "Hollows of Devotion", "The Enemy Within", czy zupe³nie odmienione jakby na wczesne Current93 "Fields of Rape". Ale czy mogê o reszcie powiedzieæ cokolwiek dobrego i pozostaæ w zgodzie z samym sob±? Nie. Niektóre numery w najlepszym razie s± 'odwalone' - "Little Black Angel", "To Drown a Rose in White" - niektóre przekombinowane, ale pozosta³a reszta pozostaje bole¶nie ¿enuj±ca. Mieli umieæ ¶piewaæ, a wyj± jak przy karaoke; mieli tchn±æ w stare numery nowe ¿ycie - a nadaj± jak w Polsacie. A mówili ¿e wyró¿nia ich innowacyjno¶æ, w³asna warto¶æ dodana, i ¶wietna koncepcja albumowa, a tymczasem ja s³yszê zespolik który prawdopodobnie zosta³ za³o¿ony w wyniku upojenia alkoholem, oderwany od grania na szwedzkich weselach, albo w najlepszym razie na imprezach gotyckich. Dost±pienie zaszczytu jakim jest wykonanie repertuaru ¿ywej legendy industrialu, Boba Dylana neofolku, pod ich w³asnym nazwiskiem to dla nich z³ote ziarno jakie trafi³o siê kurze której dopiero co odr±bano ³eb. ¯enada i ból, po trzykroæ,

Jak kto¶ chce siê dowiedzieæ co znaczy dobry cover, to niech pos³ucha jak Steven Wilson wykonuje "Thank You" Alanis Morisette. Ale to inna historia...

-- eliks [17 marca 2009]


Ku przestrodze...



ostatnie recenzje autora:
Artefactum - Foxgloves & Bluebells -- [8 marca 2011]
Killing Joke - Absolute Dissent -- [8 grudnia 2010]
Threshold HouseBoys Choir, The - Form Grows Rampant -- [2 grudnia 2010]
Death in June - Peaceful Snow -- [26 listopada 2010]
Strength Through Joy - The Force of Truth & Lies -- [1 wrze¶nia 2010]
  wiêcej...

powrót do recenzji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.016 s.