Za nagrywanie i wydawanie takich p³yt powinno siê karaæ, za ods³uchanie nagradzaæ. Bo¿e, co za shit. Code 64, to Szwedzi, dla których "Trialogue" to ju¿ trzecia p³yta. I ka¿da jest coraz gorsza, mo¿e jedynie debiut sprzed siedmiu lat "Storm" by³o jako taki, jednak by³a to tylko kolejna kapela synth-future pop, bardzo podobna w brzmieniu do innych szwedzkich 'geniuszy' z Colony 5. Tak naprawdê, to uda³o im siê wylansowaæ jeden wielki 'hit' - "Leaving Earth", który bardzo wyró¿nia siê in plus z ca³ej twórczo¶ci. I kiedy wydawa³o siê, ¿e Code 64 osi±gnie status w±tpliwej jako¶ci kapeli, wy³±cznie dla fanów, sta³a siê rzecz straszna. Odszed³ wokalista Henrik Piehl i nagle okaza³o siê, ¿e on by³ wszystkim najlepszym w tej grupie! Na jego miejsce przyszed³ niejaki Bjørn Marius Borg i Code 64 sta³o siê jednym wielkim nieporozumieniem. To ju¿ electro-pop, ale taki 'szwedzki', czyli ³upanka bez ¿adnego pomys³u, dicho na maxa. A nawet nie¼le "Prologue" wprowadza nas w ten album, jaki¶ basowy EBM-owy rytm, wznios³o¶æ, tylko niepokoi³y mnie te 'sounds of the universe' w tle:) I s³usznie, bo pó¼niej jest jazda bez trzymanki, a jak wchodzi wokal, to mam ochotê pu¶ciæ pawia. Muszê byæ a¿ tak dosadny? Muszê, bo tylko to mo¿e kogo¶ zniechêciæ do Code 64, a to mój cel w tej recenzji.