¤ Zmowa milczenia w Ziemi Obiecanej - Covenant - 04.11.2006, £ód¼, w ramach Gothic Festival ¤
Hz intro, 20Hz, Feedback, Bullet, Tension, Tour de Force, Invisible & Silent, The Men, We Stand Alone, Ritual Noise, Stalker, Theremin, Brave New World, Call The Ships To Port, Happy Man, Dead Stars, One World One Sky
Wchodzi³em delikatnie roztrzêsiony do do¶æ obszernej sali tego ³ódzkiego klubu, którego nazwy z czystej przyzwoito¶ci nie bêdê przytacza³. Nie pamiêtam czy by³a to wina niskiej temperatury, czy mo¿e z wolna rozchodz±cego siê w têtnicach alkoholu - a mo¿e po prostu by³y to emocje, których z ka¿d± chwil± przybywa³o. W ka¿dym b±d¼ razie by³o to co¶ niesamowitego. Do teraz zastanawiam siê czy jest mo¿liwym, ¿eby go¶æ w moim wieku móg³ jeszcze do¶wiadczaæ podobnego stanu;]. Przecie¿ jeszcze kilka miesiêcy temu zaledwie bacznie przygl±da³em siê Ronanowi Harris'owi (¶wietny koncert w Bolkowie). Wcze¶niej, z pocz±tkiem czerwca, kilkakrotnie zupe³nie bezskutecznie próbowa³em 'wzruszyæ siê' podczas warszawskiego koncertu Depeche Mode...
Wykonawcy wystartowali krótko po 19-tej. Niestety by³em zziêbniêty, przesi±kniêty wilgoci± panuj±c± na ulicach £odzi i przysz³o mi ogl±daæ ju¿ na starcie beznadziejny wystêp niemieckiej formacji Empire In Dust, graj±cej co¶ z pogranicza darkwave/futurepop. Nie pomogli. Ja im te¿ nie pomogê.
Nastêpny performans wypad³ ju¿ zdecydowanie lepiej. Muszê przyznaæ, ¿e wokalista Controlled Collapse, niejaki Wojciech K. poczyni³ spore postêpy. Ostatni raz widzia³em go we Wroc³awiu przed Terrorfakt i E-Craft. Wówczas to delikatnie ujmuj±c 'zjada³a go trema'. Tym razem rozdmuchuj±c k³êby nadmiernie rozprzestrzeniaj±cego siê dymu szala³ na scenie, zachêca³ publiczno¶æ do ra¼niejszych podrygiwañ - co zreszt± mu siê udawa³o. Móg³by jeszcze wyciszyæ nieco wokal. ¯a³ujê tylko, ¿e dark electro ju¿ od jakiego¶ czasu nie robi na mnie w³a¶ciwie ¿adnego wra¿enia...
Dobr± recept± na 'gniewnych romantyków' z Agonised By Love okaza³o siê... wyj¶cie z klubu. Górê wzi±³ zdrowy rozs±dek oraz perspektywa wygrzanego auta, szklanicy czego¶ mocniejszego oraz mi³e towarzystwo.
Dystansu do Head-less nabra³em podczas przegl±dania koncertowych klipów tego zespo³u zamieszczonych na www.youtube.com . Z koñcówki ca³ego wystêpu zapamiêta³em awarie mini dysku oraz sylwetkê wyginaj±cego siê we wszystkie strony ¶wiata Rene Hentzschel'a;]. Poniewa¿ zdecydowanie bardziej le¿y mi Melotron konieczne by³o, zwyczajem Andy Krueger'a, ponowne wzmocnienie organizmu;].
Kiedy powróci³em z nieopodal po³o¿onego baru, technicy zespo³u z Helsingborg (taki szwedzki Koszalin) z determinacj± uwijali siê przy ostatecznych poprawkach ustawieñ sprzêtów. Z g³o¶ników w blasku szaroniebieskich ¶wiate³ s±czy³ siê w tym czasie mro¼ny, skandynawski darkambient wzorowany, proszê mnie poprawiæ je¶li siê mylê, na doskona³ych 'przeci±gniêciach' Petera Andersson'a z Raison D'Etre. Ów d¼wiêk z ka¿d± chwil± jakby przybiera³ na sile, rozwija³ siê o kolejne elementy, ¿eby ostatecznie staæ siê podwalin± finalnego odliczania przed tym, co mia³o wkrótce nast±piæ ("Intro Hz"). Narrator, podpieraj±c siê specjalistyczn± nomenklatur±, prezetowa³ modulacje zaanonsowanego wcze¶niej zakresu. Przy prezentacji ostatniego z d¼wiêków wykrystalizowa³y siê pierwsze takty "20 Hz". Tumult wzniós³ siê pod scen±. W kilku miejscach na parkiecie zakot³owa³o siê. Sta³em niewruszony w drugim.../ trzecim rzêdzie z za³o¿onymi rêkami niczym zgorzknia³y starzec zadaj±cy sobie pytanie: po³amaæ sobie rêce i nogi czy wróciæ do narzeczonej w stanie nienaruszonym? Wybra³em narzeczon± rzecz jasna;].
Jako drugi zabrzmia³ "Feedback", jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie kawa³ków. Szkoda, ¿e nastêpny w kolejce "Bullet" spotka³ siê z wiêksz± aprobat± publiczno¶ci. Nie by³o to napewno spowodowane tylko i wy³±cznie nag³± popraw± jako¶ci d¼wiêku, a najzwyklejsz± w ¶wiecie znajomo¶ci± muzyki formacji Covenant. Podczas prze¶miewanego na ró¿nych szeroko¶ciach geograficznych "Invisible & Silent" tak mnie co¶ zdusi³o w piersiach, i¿ musia³em choæ przez chwilê daæ upust swojej 'wewnêtrznej rozterce'. W niewielkich jeziorkach, które (pomimo mojego samozaparcia;]) pojawi³y siê w okolicach powiek, odbija³y siê migocz±ce ¶wiat³a stroboskopów. Kolejny, "Tension", zaprezentowano w zupe³nie innej wersji ani¿eli ta, któr± zna³em do tej pory z albumu "Europa". Dominowa³ w niej bardziej ¿ywio³owy bit, pod którym ¶cieli³ siê charakterystyczny, g³êboko osadzony 'basowy bonus'. Dopiero podczas "The Men" dostrzeg³em pewn± nieprawid³owo¶æ, która zachodzi³a w ruchach Joakima Montelius'a. Zszed³ bli¿ej publiczno¶ci, przysiad³ do¶æ nieporadnie na krawêdzi sceny. Siedzia³ w chwilowym bezruchu, a zawieszony punktowo wzrok zdradza³ jego stan psycho fizyczny. Tak, niezbadana jest moc rodzimej ¿ubrówki - sam siê o tym dawno dawno temu przekona³em i od tamtej pory unikam jej jak ognia;]. Wiele osób po dzi¶ dzieñ daje wyraz swojemu niezadowoleniu jaki wi±¿e siê z wyra¼nym 'zmêczeniem' muzyków Covenant, zarówno Montelius'a jak i Clasa Nachmanson'a. Temu drugiemu równie¿ zasmakowa³a specjalno¶æ bia³ostockich destylatornii. Ja, natomiast, nie przypominam sobie ¿adnego s³abego momentu tego wystêpu. Muzycznie najwy¿szy ¶wiatowy poziom (sta³em blisko g³o¶nika - nie mog³o byæ inaczej;]) "Stalker", "Theremin", "Call The Ships To Port". Nie bêdê ukrywaæ, ¿e bardzo lubiê "Happy Man"'a. Akurat ten kawa³ek ma w sobie (w moim odczuciu) sporo z niezrozumia³ej dla wielu doktryny filozoficznej zamykaj±cej siê w tekstach Montelius'a (np. "One world one sky - we live we die"). 'Szczê¶liwy cz³owiek' wed³ug Joakima M. pojawi³ siê na bis, poprzedzaj±c jeden z najwiêkszych, a przynajmniej najbardziej rozpoznawalny przebój szwedzkiego trio - "Dead Stars". Na zakoñczenie pojawi³ siê "One World One Sky". By³ to 16-ty kawa³ek zagrany przez zespó³ tego wieczoru. Wymowny tekst traktuj±cy o równo¶ci ludzkiej rasy spowity ciê¿k±, d¼wiêczn± sekcj± rytmiczn± zwali³ z nóg nie tylko Nachmanson'a;].
By³ to dla mnie najlepszy koncert z krêgu electro synthpop mijaj±cego roku, a przynajmniej najbardziej spontaniczny. Myer'owi 'wybaczono' set Architect w Krakowie, publiczno¶æ w Poznaniu (pomimo wyra¼nego napisu bij±cego z telebimu 'Fuck Off - Go Home';]) domaga³a siê bisów po energicznym performansie Karjalan Sissit, dlaczego wiêc w tym przypadku mia³oby byæ inaczej? A i Johan Levin nie stroni³ od swojej piersiówki, kiedy go¶cili¶my w Piwnicy 21 jego Desiderii Marginis...
Mniej wiêcej w po³owie after party przy konsoli pojawi³ siê Eskil Simonsson. Wyraz jego lekko u¶miechnietej twarzy podczas przegl±dania 'kejsów' prowadz±cych imprezê zdawa³ siê wówczas mówiæ: A wy co ch³opaki, z cd-rów i mp3 gracie?:]. Czeka³em kiedy sam zabierze siê za 'miksowanie'. Kêdzie¿awy kole¶ (¿aden z dj's nie potrafi³ powiedzieæ sk±d on siê tam tak na dobr± sprawê wzi±³) nie bardzo kwapi³ siê ze zwolnieniem miejsca przy mikserze. Po gestach kr-lik'a z Controlled Collapse, widaæ by³o ¿e ten chêtnie odst±pi swoj± godzinê przy laptopie pozytywnie nastawionemu 'd¼wiêkoklecie' z Covenant. Eskil zagra³ trzy kawa³ki. Przy ostatnim "Decades" (pochodz±cym z repertuaru Joy Division) zszed³ na parkiet. Taniec ten pozostanie na d³ugo w mojej pamiêci (i nie tylko), choæby z tego wzglêdu, ¿e niewiele ciekawego wydarzy³o siê ju¿ tego wieczoru.
Wszystko to, co zasz³o przed koncertem przesympatycznej trójki z Helsingborga nie mia³o dla mnie w³a¶ciwie ¿adnego znaczenia. Wyziêbione wnêtrza lokalu, 'pusty' bar, brak siedzisk (o stolikach nie wspominam), niedostatecznie skalibrowane urz±dzenia nag³a¶niaj±ce - co za tym idzie - liczne, nasilaj±ce siê problemy techniczne, oraz setki innych niedogodnosæi, które wyp³ywa³y w trakcie. Rozwi±zañ poprawiaj±cych samopoczucie w podobnych sytuacjach jest wiele. Powiadaj±, ¿e Polak to cz³ek byæ mo¿e niezbyt rozgarniêty, za to zaradny i potrafi±cy odnale¼æ siê w ka¿dej sytuacji. Je¿eli kto¶ zatem zwyk³ narzekaæ na niedostatki baru, móg³ przecie¿ zaopatrzyæ siê w alkohol np. w znajduj±cym siê nieopodal sklepie monopolowym, w którym to zaawansowana wiekiem ekspedientka w peerelowskim kitlu (wyrêczaj±ca siê cieciowatym pomagierem) bez potrzeby okazywania dokumentu wydawa³a (po uprzedmim uiszczeniu odpowiedniej op³aty) napoje wyskoprocentowe. Dwóch domoros³ych go¶ci na bramce jako¶ nie bardzo kwapi³o siê do sprawdzania wnoszonych baga¿y. Poza tym od 22.00 czynny by³ bar na pó³piêtrze, a tam oczywi¶cie wszystko czego dusza zapragnie (nie podawali tylko 'ma³ej' tequili - nalewano za to ...'du¿±';]). Mo¿na ganiæ za te niedostatki organizatora, który - jak wie¶æ niesie - starym 'dobrym' zwyczajem rodzimego animatora niezale¿nych imprez, do³o¿y³ do tego interesu (¼ród³a podaj±, ¿e nieco ponad 30 tysiêcy z³ociszy) - niestety niektórzy nie potrafi± sobie tego najzwyczajniej w ¶wiecie uzmys³owiæ. Refleksja samoczynnie nasuwa siê po '³ódzkich wypadkach, a paniczom z bur¿ujskich klubów wype³nianych w³a¶cicielami kart cz³onkowskich za wspó³pracê podziêkujemy, pozostawiaj±c ich z zespo³ami graj±cymi na 'wysokim' poziomie. Do¶æ tego gadania, bo gotowe pu¶ciæ mi nervy;] -- vigoslugbait [9 listopada 2006]
ostatnie relacje autora: - Villa Nah, Jori Hulkkonen - 27.05.2011, Poznañ, Klub SPOT. -- [8 czerwca 2011] - Apoptygma Berzerk - 21.11.2010, Poznañ, Klub Eskulap -- [24 listopada 2010] - Nitzer Ebb - 12.02.2010, Warszawa, klub "Progresja" -- [15 lutego 2010]
powrót do relacji »
|