1.Heaven (album version), 2. All That's Mine (deluxe album version)
Zjawiskiem pewnych krêgów muzycznych Anno Domini 2012 by³ bez w±tpienia czwarty album brytyjskiego duetu The Soulsavers. Duetu, który debiutowa³ w 2004 roku jawi±c siê jako przedstawiciel muzyki elektronicznej, a którego styl przez kolejne wydawnictwa, na swój sposób ewoluuj±c, skoncentrowa³ siê g³ównie na instrumentach akustycznych i katedralnym tchnieniu. Ów sukces zwi±za³ siê z nie tyle muzyk±, do której niewiele wniesiono innowacji wzglêdem wydanego trzy sezony wcze¶niej "Broken", a z zaci±giem wokalnym raczej - szczególnie za¶ z zastêpuj±cym zapracowanego ponoæ Marka Lanegana Davidem Gahanem - z grupy, której jako¶ specjalnie w tym miejscu przedstawiaæ nikomu nie trzeba. Bo czy mo¿e byæ co¶ bardziej skutecznego dla promocji je¶li nie nazwisko (poza rozdawnictwem oczywi¶cie)? I tym oto sposobem "Broken" rozsprzeda³o siê dziêki fanom grup Faith No More, czy chocia¿by Butthole Surfers, a opublikowane w terminie pokrywaj±cym siê mniej wiêcej z igrzyskami fanów futbolu "The Light the Dead See" rozesz³o siê g³ównie w¶ród wiecznie nienasyconych, bezkrytycznych wobec swoich idoli fanatyków Depeche Mode. Choæ osobi¶cie wy¿sz± notê stawiam poprzedniemu koncept albumowi, na którym w jednym z numerów pojawia siê Mike Patton, podkre¶liæ pragnê, i¿ pozostajê wierny postawionej przed laty przez siebie tezie: je¶li Gahan - to tylko z Depeche Mode. Dzi¶, po przedpremierowych video publikacjach piêædziesi±tego singla grupy z podlondyñskiego Basildonu, którym pob³ogos³awi³y popularne platformy plotkarsko informacyjne (dodaæ nale¿y, i¿ nie by³y to dobra udostêpniane z oficjalnych kana³ów Sony Music czy Columbia, a doskonale zapewne niektórzy pamiêtaj± zamieszanie z "Precious" i jego polskim akcentem) wnioskujê, nieco bardziej uaktualniaj±c postawione wy¿ej za³o¿enie: je¶li Depeche Mode, to dlaczego "Heaven" brzmi tak, jak gdyby wysz³o ze studia wspomnianych wy¿ej Machina i Glovera? Chryste, czy oni aby na pewno wrócili?
"Heaven" (je¶li to ci±gle Depeche Mode) urasta do rangi "Blasphemous Rumours" czyli kolejnej polemiki pozostaj±cej bez odzewu, a w zasadzie pocisk uderzaj±cy w us³u¿nych wyznawców Adonai (patrz naszpikowany symbolami wolnomularskimi i paladystycznymi teledysk). Piêkna kompozycja, ³agodnie usposobiona, cudownie brzmi±ca - tyle, ¿e no w³a¶nie ... brakuje przys³owiowej 'kropki nad i' (temat jak znalaz³ dla red. Olejnik). Gdzie¿ siê podzia³y nieodzowne, charakterystyczne dla tej grupy od czasów "Construction Time Again" frapuj±ce s³uchacza 'przeszkadzajki'? Potê¿ne studio nagrañ zamkniête w mikroskopijnej p³ytce, mo¿liwo¶ci, które siê z tym wi±¿±, skutecznie zniechêcaj± tych, którzy we krwi maj± bieganie w terenie z magnetofonem z funkcj± 'rec' do dalszych poszukiwañ i eksperymentów z rejestratorami d¼wiêków? A mo¿e trzeba (bo dzi¶ kontrakt to nie u¶cisk d³oni) po prostu ³akn±cych nakarmiæ?
Co charakteryzuje single zwiastuj±ce albumy DM ostatnich dwóch dekad? Choæby i to, ¿e stanowi± najbardziej niereprezentatywn± ich grupê. Jakie¿ zatem bêdzie owo nowe 'ta³atajstwo' szczê¶ciem trudno cokolwiek powiedzieæ. Minimalistyczne, obszyte krzemow± sekcj± rytmiczn± "All That's Mine" równie¿ nie stanowi w ¿aden sposób wyznacznika kierunku jaki sobie obrali misternie ponoæ buduj±c kolejne z dwunastu pow³ok "Delta Machine" - podpisali siê pod nim David Gahan i Kurt Uenala - cz³owiek od kilku lat zwi±zany z in¿ynieryjn± sfer± Mute Records. A skoro jeste¶my przy b-stronie - jest to bardzo w swojej prostocie zacna kompozycja. Mimo i¿ czysta, niczym nie zmechacona, po czê¶ci analogowa elektronika, emanuje z niej niesamowite ... ciep³o. No i oczywi¶cie Gahan jak przed dwudziestu laty - w ¶wietnej formie. Depeche Mode - fabryka snów, chwytliwych melodii, powiedzieliby¶my nawet, i¿ jest to istne kompozytorskie eldorado. Szkoda, ¿e (jak s±dzê) czynnik ludzki (rola tandemu Gore-Gahan) w tej ca³ej maszynerii ogranicza siê jedynie do przygotowania i nagrania materia³u demo. (...)