¤ Castle Party 2001 - 27-29.07.2001, Bolków ¤
Za sob± mamy kolejn± edycjê festiwalu Castle Party. Jak by³o? Upalnie, gor±co, bez przerwy wcina³em lody i baterie. No chyba ¿eby wspomnieæ o burzy pod sam koniec festiwalu, kiedy to mia³y wyst±piæ dwie najwiêksze gwiazdy, tj. Das Ich i The Garden of Delight... Przyjecha³o wiêcej dewizowych, z Rosji, Niemiec, Ukrainy, Litwy, Wêgier, Chorwacji.
Po koncertach do wyboru by³y dwie imprezy, gotyk/ebm/electro w Hacjendzie oraz goa-trance w kawiarni domu kultury. O pierwszej mo¿na powiedzieæ tyle, ¿e o ile lecia³a dobra muzyka, szczególnie dnia pierwszego, to nie da³o siê wytrzymaæ t³oku (chocia¿ byli i tacy nieugiêci), a o drugiej tyle, ¿e zdecydowana wiêkszo¶æ bawi±cego siê towarzystwa to miejscowi sportowcy. Co innego ostatniego dnia, by³o sporo ludzi, mi³a atmosfera, ale ju¿ bez muzyki.
Tak ogólnie o zespo³ach:
[1]
Daimonion, którego koncerty rzadko dochodz± do skutku, tym razem zagra³, i wraz z Tytusem de Ville z Pornografii dali niez³y koncert, szczególnie dla nefilimowców (cover "Moonchild" wpasowa³ siê jakby do repertuaru). Zaraz po nich Jesus Chrysler Suicide, rock'n'roll, choæ w klimatach Ministry itp., raczej nie moja specjalno¶æ... Batalion D'Amour (jednak bez Dance on Glass) nie da³ na pewno takiego show jak w zesz³ym roku (sama pogoda - wtedy pó¼ny wieczór i wal±cy w scenê deszcz - teraz s³oneczko) ale by³o mi³o. Na ma³ej scenie zagra³ wêgierski Land of Charon, szkoda tylko, ¿e by³o tak ma³o ludzi, szczególnie fanów FotN... LoC te¿ zagrali "Moonchild" z repertuaru Fieldsów.
Nadzieja tego dnia - 2Cresky - rozpoczê³y fatalnym rzê¿eniem (miny namówionych na koncert Rosjan by³y raczej nieciekawe:) a na pocz±tku drugiego kawa³ka "co¶ siê jara³o" i za chwile posmakowali¶my zapachu sma¿onej koñcówki mocy :) Na zamku Illumate nudzi³ gotykiem wymieszanym z synthpopem. Smêcenie dodatkowo psu³ niemiecki wokal, wiêc uda³em siê na kontynuacjê koncertu kresek. Krótko mówi±c, by³o zajebi¶cie, mrocznie, transowo i w ogóle ;) Dobrze, ¿e siê wzmacniacz spali³, bo wiêcej ludzi przyszlo :)
Na chwilê wpad³em na Drimsztajn i ku memu zdziwieniu nie by³o to takie z³e... Faktycznie, nie tylko z nazwy przypomina Rammstein, ale takie mocnego, motorycznego rocka nie ma u nas za du¿o. Dobrze siê prezentuje, wokalista medialny (obszernie wytatuowany), co¶ na pewno z tego bêdzie. Whispers in the Shadows pozostawie bez szerszego komentarza, zapowiada³o siê dobrze, ale pojechali z niezbyt przyswajalnym, chaotycznym, rockowym noisem.
Janerka zaskoczy³ wszystkich, zaciekle oczekuj±cych Vadera metali jak i starych fanów ;) Mia³ najlepszego akustyka na festiwalu, ogromn± publikê (sam siê zdziwi³em) i bisowa³ trzy razy... Zagra³ numery od najstarszych kawa³ków Klausa Mitffocha do reggae... w ka¿dym razie fani dawnego, zimnofalowego Janerki byli w siódmym niebie.
[2]
Drugiego dnia koncerty na ma³ej scenie nie pasowa³y ani trochê do profilu Postindustry, wiêc by³o mniej chodzenia. To wbrew pozorom bardzo wa¿ne bo najczêstrze pogawêdki w Bolkowie wygl±da³y nastêpuj±co:
- No cze¶æ, gdzie idziecie?
- My na zamek, a Wy?
- My na pole / do domu kultury.
- Aaa ok, to do zobaczenia potem.
Czasem cz³owiek nie wiedzia³ co robiæ i pojawia³y siê wariacje: "My w zasadzie te¿ mo¿emy i¶æ na zamek" itp. ;)
Na du¿ej scenie zobaczy³em litewsk± Sielê, takie zimnofalowe country, nastêpnie Canonis z Tatarstanu. Ci drudzy zagrali taki mi³y neofolk okraszony elektronicznymi, spokojnymi rytmami. Wypadli nie¼le, szczególnie bior±c pod uwagê fakt, i¿ wystêpowali w zubo¿onym sk³adzie (dwie z czterech osób) a gitarzysta nie mia³ gitary... (obs³ugiwa³ klawisze i pogrywa³ sobie na fleciku :).
Napali³em siê na koncert Fading Colours bo mieli graæ pierwszy raz od trzech lat co¶ nowego (tzn. nie tylko jeden kawa³ek ale trzy) ...jeden to by³ nie taki ju¿ nowy "Angel", drugi to mniej wiêcej dwu minutowe intro, w którym nie De Coy a Leszek produkowa³ siê do mikrofonu udaj±c, ca³kiem nie¼le, digeridoo. Trzeci, tym razem pe³nometra¿owy kawa³ek by³, na pewno fajny, ale ju¿ go nie pamiêtam :) Tak czy owak, to chyba ich najlepszy koncert od trzech lat, jak zwykle ze ¶wietnym o¶wietleniem i odzieniem De Coy.
Breath of Life widzia³em tylko k±tem oka, bo w zesz³ym roku sta³em przez ca³y koncert w deszczu, razem z tak na oko, trzydziestoma osobami... Tym razem pogoda dopisa³a i wszystkim dane by³o zobaczyæ BoL. Po minach licznej publiczno¶ci widaæ by³o, ¿e siê podobali.
[3]
Dzieñ rozpocz±³ siê od ukraiñskiego Komu Vnyz. Wra¿enia pozosta³y pozytywne, chocia¿ pewnie by³yby lepsze gdyby nie fatalne nag³o¶nienie i fatalna pogoda (s³oneczko nap.. tralala prosto w oczy). Na pewno brzmieli "inaczej", choæby przez - b±d¼ co b±d¼ dla nas egzotyczny - jêzyk, nie brzmi±cy tak komicznie jak czeski ;) Ostatni kawa³ek ¶piewany na trzy g³osy mo¿e i by³ fajny (publice siê podoba³) ale ja tam szantów nie lubiê ;) Aha, bisu nie zagrali bo konfenansjer spa³/le¿a³ w rowie. The Last Days of Jesus - drugi raz w Bolkowie, energiczna i przebojowa muzyka, robi wra¿enie. Mo¿e miejscami za przebojowa ale lepsze to ni¿ co poniektóre smêcenia... No i widaæ, ¿e S³owacy amatorami nie s±.
LT-No. No wiêc to jest, jak przeczyta³em w Cold Zine, ex-Les Tetines Noires (zimnofalowi francuzi, jeszcze z po³owy lat 80-tych). Takiej te¿ muzyki siê spodziewa³em. A¿ tu nagle na scenê wjecha³ stó³ mikserski z dwoma gramofonami. To nie wszystko. Nie zapomnê miny kolesia, chyba to by³ techniczny, kiedy na scene wchodzi³ mikrofon. Odwróci³ siê (techniczny), pad³ na kolana i zas³oni³ p³on±c± twarz (ale tak w sumie to dlaczego?? ze wstydu??:) Pe³ny sk³ad, tj. mikrofon, wokalista E.HB, basista (Entonie jak mniemam), perkusista i skreczuj±cy (w my¶l ustawy o jêzyku polskim) DJ Ludo dali jeden z najlepszych popisów na CP. Reakcja publiczno¶ci by³a ró¿na, od obrzydzenia po uwielbienie. Ale nie tylko wizerunkiem zbili nas z tropu, muzycznie równie¿. Owszem, mo¿na siê przyczepiæ, ¿e kojarzy siê z Marilynem Mansonem, ale przy tak pokrêconej i energicznej muzyce Manson to jamnik. Albo czepiaj±cy siê nogi ratlerek! Rock'n'roll, industrial, po³amane rytmy, hardcorowe techno, skrecze i przede wszystkim mnóstwo energii...
Agressiva 69 jak zwykle mi siê podoba³a. Zagrali ze cztery nowe kawa³ki - takie spokojne ("Situations") i takie bardziej energiczne ("Staruchy" czy jako¶ tak, b. fajne). Tuta zgubi³ kabel od mikrofonu co nie przeszkadza³o mu dalej ¶piewaæ :) no i nastroje mieli jakie¶ pesymistyczne ("po raz ostatni w Bolkowie") ale ogólnie OK.
Attrition wypad³o ca³kiem nie¼le, scena mieni³a siê odcieniami czerwieni, trochê pusta ale klimat mia³a odpowiedni. Co prawda ca³y ¶rodek koncertu mnie omin±³, bo strasznie chcia³em zrobiæ zdjêcia i pogna³em do namiotu po film, którego nie znalaz³em. Na koniec koncertu wokalistka powiedzia³a "Can I stay here? Forever? I love Poland. I love fuckin' Polish vodka!". Mi³o, nie? :)
Z Milionem Bu³garów co¶ siê sta³o - ju¿ od pierwszego kawa³ka, coveru Depeche Mode "Never Let Me Down" bola³y uszy. Dobrze s³ychaæ by³o tylko saksofon, reszta to kokafonia, rzê¿enie gitar i strzêpki wokalu. Jeszcze raz, pok³on w strone akustyków, jak mniemam.
O Endraum mogê powiedzieæ jedynie tyle, ¿e by³o strasznie duszno. W³a¶nie z³o¿ono scenê na zamku (wspomniana wcze¶niej burza rozpêta³a siê na dobre), wiêc zdecydowana wiêkszo¶æ wyemigrowa³a do domu kultury. Nie da³o siê wytrzymaæ, zreszt± nie wiem czy by³o warto. Tak czy owak, dziêki opuszczeniu sali unikn±³em ewaporacji.
Na Legendary Pink Dots znów by³o pe³no ale z boku sceny, za g³o¶nikami wbrew pozorom wszystko by³o bardzo dobrze widaæ i s³ychaæ. Jak siê okaza³o faktycznie to LPD byli g³ówn± atrakcj± festiwalu, mnówstwo ludzi dzwoni³o z pytaniami czy koncert na pewno siê odbêdzie, przyje¿dzali specjalnie aby ich zobaczyæ. Cze¶ciowo dzia³o siê tak za spraw± (na szczê¶cie niegro¼nego) wypadku samochodowego i jego skutków, czyli odwo³ania koncertu w Bydgoszczy. Zdecydowa³em siê zobaczyæ ca³y koncert kropek, pomimo ¿e widzia³em ich jakie¶ 3 miesi±ce temu w Warszawie. Z jednej strony by³o to z³e posuniêcie - zestaw by³ w zasadzie identyczny jak ostatnio (tak mniej wiêcej: "Lent", "When I'm with You", "When Lenny Meets Lorca" i "Pain Bubbles" z ostatniej p³yty, "As Long as it's Purple and Green" i "Fate's Faithful Punchline" z Nemezis Online, "Isis Veiled" Tear Garden, "Evolution" nie do poznania przeobra¿ony w transowego tasiemca, i inne starsze kawa³ki - oczywi¶cie "Princess Coldheart", "Just a Lifetime", "Friend", akustyczna "Belladona"). Jedyna ró¿nica jak± zauwa¿y³em to to, ¿e zamiast "The Grain Kings" by³ "Friend" oraz buractwo pod scen± - "Edward Ka-Spel is the best" jeszcze by³o ¶mieszne ale "I'm sexy" ju¿ nie tak bardzo. Z tej drugiej strony, i tak by³o nie¼le... jak zwykle na koncertach LPD. Nag³o¶nienie tym razem dobre w dodatku o¶wietlenie jedno z najlepszych w ci±gu tych trzech dni.
Potem wyszed³ d³ugow³osy pan z bardzo biedn± min± i szybko powiedzia³, ¿e z powodów pogodowych Das Ich i The Garden of Delight nie zagraj±. Nastêpnie, pewnie w trosce o swoje ¿ycie, uciek³.
Podsumowuj±c - moim zdaniem trzy najlepsze koncerty: 2Cresky, LT-No, The Legendary Pink Dots. Najwiêksza klapa: burza i odwo³anie Das Ich (chocia¿, by³bym zapomnia³, zagraj± w przysz³ym roku), nadmiar s³oñca oraz z³ota polska m³odzie¿ na polu namiotowym i nie tylko.
UWAGA! Tutaj znajdziesz wiêcej zdjêæ z festiwalu. -- fth [23 sierpnia 2001]
ostatnie relacje autora: - Vampira 2001 - 21.10.2001, Warszawa, Proxima -- [23 listopada 2001] - Depeche Mode Night - 30.03.2000, Warszawa, Stodo³a -- [7 kwietnia 2000]
powrót do relacji »
|