1. You Can Play, 2. Bach to the Phuture, 3. Ocarine, 4. Ninur, 5. The Third Eye, 6. Gunslinger Jones, 7. I Want You, 8. Rabbit Whore (Savant vs Blood Command), 9. Rollercoaster, 10. Holy Ghost, 11. Make You Dream, 12. The A Team, 13. Omni (Savant & Vinter in Hollywood)
Gdyby owa płyta pojawiła się przed dziesięcioma laty, wówczas moglibyśmy powiedzieć, iż to coś godnie reprezentuje scenę breakbeat/jungle wyraźnie akcentowaną elementami holendersko-niemieckiego techno. Dziś - przez wzgląd na popularność nurtu dubstep - opatrzony jest etykietą procesu dźwiękotwórczego spaczanego na potęgę chęcią posiadania. Jego twórcy pewnie i tak nie skojarzycie z wcześniejszych dokonań mimo, iż niejedną parę szmacianych trampek w życiu już schodził. Oto Alexander Vinter, Norweg mieszkający w Oslo i ostatni krążek jednego z jego projektów - Savant.
Dubstep, jak czytamy w wszechwiednej Wikipedii, w naiwnym uproszczeniu jest pochodną wyspiarskich odmian drum'n'bass. Charakteryzuje go subbass przetworzony przez filtr niskich częstotliwości, tempo oscylujące między 135 a 145 uderzeń na minutę, oraz klasyczne 4/4 ze stopą 'na raz' i werblem 'na cztery', tudzież z werblem 'na dwa' i 'na cztery' i stopą pomiędzy 'trzy' a 'cztery'. Jasne...
Savant wykracza wyraźnie i z całą pewnością poza ten standard serwując szeroki wachlarz alteracji opierając się jedynie na klasycznym banku dostępnych modów i konwersji dźwiękowych, sprawnie ubarwiając go elementami innych dziedzin jak choćby ponurego gitarowego riffu (mylący początek "You Can Play"), czy bachowskich kantat ("Bach to the Phuture" - jakże by inaczej). Nie szczędzi od okazjonalnych zapożyczeń jeśli nie organów innych artystów (krtań Yngve Andersen z Blood Command w rewelacyjnym "Rabbit Whore"), to - jak w przypadku "Rollercoaster' - zabawnych kwestii filmowych (Will Ferrel), czy odgłosów domowego inwentarza ("I Want You"). Zabójcze tempo przeważającej większości komponentów, natłok sampli i efektów może oczywiście przyprawiać o zawroty głowy, ale czy m.in. o to właśnie nie chodzi w muzyce tanecznej?
Mimo fali krytyki jaka spłynęła na dubstep w ostatnim okresie, m.in. za jego otwartość na komercjalizację, trzeba powiedzieć sobie szczerze (ze stopą 'na raz' i werblem 'na cztery';): akurat w tym przypadku praktyk tych niewiele, a nawet jeśli występują to kolejnego remiksu dla Lady Gaga, czy Black Eyed Peas tu nie uświadczycie. "Ninur" to jedno z najbardziej pozytywnych i niespodziewanych zaskoczeń minionego roku. Z tej racji potraktujcie ją jako ciekawostkę;-)