Myśląc "Front 242" przychodzi mi od razu do głowy klip "Headhuntera", myśląc "Front 242" łza w oku mi się kręci, bo "od Official Version" do "Up Evil" mamy cztery rewelacyjne płyty, których pojawiło się pełno kopii, a i tak żadna nie zbliżyła się do tego, co Front nam przekazywał. Później były płyty koncertowe (rewelacyjne!), remiksy, "Headhunter 2000", i po dziesięciu latach od wydania ostatnich "normalnych" płyt przyszedł czas na powrót "dinozaurów". Cały czas załoga była aktywna w innych projektach (Male or Female, Speed Tribe...), uważnie śledziła co się dzieje. I to słychać, nie ma tu EBM znanego z "Front by Front" chociażby, bo czasy się zmieniły i Front też musiał.
Epka to tylko cztery utwory plus dwa remiksy (trochę rozczarowujące). Z tych czterech podobają mi się "7Rain" (bo to pierwszy Front z wokalem Jean'Luc'a od paru lat;) oraz "Loud" - wolny, spokojny, nawiązujący chwilami do "Up Evil". Reszta nie jest zła, choć można poczuć się zawiedzionym, bo oczekiwania do Frontu są nieporównywalnie większe, niż do innych, a co dopiero jeszcze po takim okresie "ciszy". Ja z oceną wstrzymuję się, dopiero jak wysłucham "Pulse" to coś więcej powiem o Froncie 242 AD 2003. Temu co wymyślił nowy design okładek należy się zesłanie do jakiegoś dawno zapomnianego miejsca, żeby nie szkodził więcej.